1. Nie ma złych emocji.
Wiem, że czasami trudno w to uwierzyć. Zwłaszcza, gdy z siłą huraganu powala Cię atak złości Twojego dziecka. Jednak taka jest prawda: nie ma złych emocji. Bywają za to emocje trudne w przeżywaniu. W zrozumieniu tego punktu pomoże nam fakt nr 2, czyli…
2. Emocje zawsze pojawiają się w odpowiedzi na coś (ważnego dla nas). Dlatego mówimy o reakcji emocjonalnej. Co za tym idzie - emocje (także te “trudne”) niosą ze sobą istotną dla nas w danej chwili informację.
Np. wspomniana wcześniej złość może m.in. mówić że:
- nasze granice zostały przekroczone,
- nasze potrzeby nie są zaspokojone,
- znajdujemy się w sytuacji, która nam zagraża,
- mamy siłę, aby zawalczyć o coś, co jest dla nas ważne.
Dlatego, chociaż atak złości rzadko bywa przyjemny (zarówno dla osoby, która go doświadcza, jak i dla obserwatora), jest on bardzo wyraźnym sygnałem, że nasze ciało chce nam coś powiedzieć. Tak samo jest zresztą z każdą inną emocją. Smutek mówi o tym, że czegoś nam brakuje, coś straciliśmy. Jednocześnie jest emocją, która pokazuje innym, że potrzebujemy wsparcia. Strach zaś daje nam znać o nadchodzącym zagrożeniu mobilizując ciało do walki lub ucieczki. Pełni funkcję ochronną.
Warto pomyśleć o emocjach jak o rozbudowanej sygnalizacji świetlnej, która daje znać w jakim aktualnie stanie się znajdujemy i co jest nam potrzebne. Bez niej też możemy iść przed siebie, ale trudniej nam znaleźć odpowiedni kierunek i moment startu ;)
3. Emocje są krótkotrwałe.
Emocja jest porcją energii, która pojawia się w odpowiedzi na jakiś bodziec i w stosunkowo krótkim czasie zostaje rozładowana. To odróżnia ją od nastroju, który jest mniej “intensywny”, za to utrzymuje się znacznie dłużej. Wyjątkiem jest smutek, który najczęściej towarzyszy nam przez dłuższy czas a jego energia wysyca się wolniej.
Co z tego wynika?
Chociaż nie mamy za bardzo wpływu na to kiedy emocja się pojawi to możemy uczyć się jak wysycić powstałą energię w zdrowy sposób, nie krzywdząc innych osób.
Nie jest to łatwe ponieważ ciało ma tendencję do prowadzenia nas drogą na skróty. Gdy ktoś zajedzie nam drogę mamy łatwiejszy dostęp do wyładowania się za pomocą krzyku i obelg rzucanych w stronę kierowcy niż do analizy sytuacji, znalezienia źródła gniewu i osiągnięcia spokoju dzięki innej interpretacji tego, co nas spotkało, prawda? Faktem jednak jest, że jednym z podstawowych, “zdrowych” i najprostszych sposobów na rozładowanie emocji jest ich nazwanie wraz z próbą uświadomienia sobie co je wywołało. Ale o tym będziemy jeszcze mówić w kolejnych wpisach.
Czy te trzy punkty mogą już wesprzeć Cię w przeżywaniu własnych i dziecięcych emocji? Jak najbardziej!
Wyciągnijmy kilka przydatnych wniosków:
- gdy uświadomisz sobie, że emocja jest naturalną, niezależną od woli reakcją na konkretną sytuację łatwiej będzie Ci ją zaakceptować,
- gdy pamiętasz o tym, że emocja to “porcja energii”, która musi znaleźć ujście możesz próbować skierować ją we właściwą stronę,
- kiedy Twoje dziecko jest w silnych emocjach będzie Ci łatwiej z wiedzą, że nie pojawiły się one Tobie na złość, dziecko nie wywołuje np. złości intencjonalnie,
- mając powyższą wiedzę łatwiej będzie Ci też przyjąć perspektywę detektywa - odkrywcy i z ciekawością przyglądać się temu, co wywołało daną emocję i co przez nią ciało chce nam powiedzieć,
- co więcej, gdy zaobserwujesz, że istnieje powtarzalny bodziec, który często prowadzi np. do wybuchu złości możesz zastanowić się jak go unikać lub zaplanować wcześniej bardziej optymalne strategie radzenia sobie w takiej sytuacji.
Spróbujmy przejść przez to na przykładzie.
Prawie codziennie podczas powrotu z przedszkola mierzysz się z wybuchami złości dziecka, które żąda zakupu słodyczy. Spokojnie tłumaczysz dlaczego ich nie kupisz, do dziecka nic nie dociera. Dziecko krzyczy coraz głośniej, Ty po raz kolejny odmawiasz, ostatecznie wracacie do domu zmęczeni a zapłakany maluch jest do końca dnia wytrącony z równowagi.
- Jaka emocja się pojawia?
Złość. - Co ją wywołało (bezpośrednio)?
Odmowa rodzica. - Jaka interpretacja najprawdopodobniej stoi za tą emocją?
Nie mogę decydować o sobie. Moje potrzeby nie są zaspokojone. Mama/ tata mnie nie słucha. Nic mi nie wolno. - Co pośrednio mogło się przyczynić do takiej reakcji?
Głód, nadmiar wrażeń w przedszkolu, sprzeczka z koleżanką, pani, która miała podejść i obejrzeć rysunek a zapomniała, plama na sukience, niesmaczna zupa itd. - Co możesz sobie powiedzieć?
Tosia nie złości się na mnie. Jej ciało nie radzi sobie z nadmiarem wrażeń. Potrzebuje mnie do przywrócenia równowagi. - Co możesz zrobić?
Profilaktyka:
- zmień trasę na taką, która nie biegnie obok sklepu (w miarę możliwości),
- zabierz przekąskę, która zniweluje głód i zajmie dziecko po drodze,
- przetestuj różne opcje uatrakcyjniające powrót i odwracające uwagę dziecka od sklepu - rower/ hulajnoga, poszukiwanie skarbów po drodze, liczenie kroków do kolejnej latarni, powrót w podskokach itp.
- umów się z dzieckiem, że po wyjściu za drzwi przedszkola przytulacie się przez 30 sekund (dziecko dostaje 100% uwagi, poprzez dotyk ciało dostaje stymulację, która ułatwia powrót do równowagi)
Reakcja:
- nie mów, poczekaj - mózg dziecka, które jest w silnych emocjach jest “głuchy”. Nie docierają do niego żadne argumenty,
- pomóż dziecku “skontaktować się z rzeczywistością” nazywając to, co się z nim dzieje i dając przyzwolenie na taką reakcję “Widzę, że się złościsz. To normalne, że złościmy się gdy słyszymy nie.”
- gdy emocja trochę się wysyci zapytaj dziecko jak możesz mu pomóc. Możesz zaproponować kilka opcji (przytulenie, picie, coś do jedzenia, wytupanie złości, bycie obok, wpisanie na listę zakupów smakołyku, który będzie mogło zjeść w wyznaczony dzień…) Najlepiej zrobić to kucając przy dziecku, tak, aby znaleźć się na jego poziomie.
c.d.n.